I co my z tego MAMY? I... co chcielibyśmy mieć?

I co my z tego MAMY? I... co chcielibyśmy mieć?

Spotkanie na temat rodziny, i Białostockiej Akademii Rodziny dotyczące macierzyństwa, wyborów, modelów rodziny oraz książki „I co my z tego MAMY” Dominiki Figurskiej i Agaty Puścikowskiej.

Dwa lata temu powstała w Białymstoku inicjatywa, która w założeniu miała wspierać rodziny, miała dawać im poczucie bezpieczeństwa, uczyć w jaki sposób poprawnie funkcjonować, jak się rozwijać. I w końcu - jak wychowywać dzieci. Od tamtego czasu - powstała również w mieście karta dużej rodziny, warto dodać - powstała niezależnie i wcześniej niż ogólnopolska Karta Dużej Rodziny. Oznacza to, że w postrzeganiu rodzin, w postrzeganiu ich potrzeb, zachodzą pozytywne zmiany? Najwyraźniej tak. I to dobrze. Można domniemywać i mieć wielką nadzieję, że wraz z polepszaniem warunków funkcjonowania rodzin - będą one coraz silniejsze. A co ważne, biorąc pod uwagę dramatyczne wskaźniki demograficzne, zacznie w końcu rodzić się więcej dzieci. Tak w całej Polsce, jak i na Podlasiu, w Białymstoku.

Idealna rodzina, to...

Kiedy myślimy - tak ogólnie, stereotypowo o rodzinie, o tym jaka powinna być, mówimy: „Polacy chcą mieć dwoje dzieci maksymalnie” lub też: „Idealna rodzina według Polaków to model 2 plus 2”. I zapewne częściowo tak jest. Bo takie są nasze realne wybory, tak wygląda duża część polskich rodzin. Przy czym większość z nich decyduje się na jedno dziecko. Potencjalnie dopuszczając możliwość pojawienia się w rodzinie dziecka drugiego. Rzeczywiście preferujemy rodziny małe? Wydawać by się mogło, że tak. Jednak okazuje się, że w badaniach preferencji dotyczących liczby dzieci - Polacy deklarują coś zupełnie odwrotnego. Chcieliby większych rodzin! Dlaczego mówimy co innego, myślimy co innego, a wybieramy inaczej? Na początku 2015 r. upubliczniono najnowsze badania dotyczące modelu rodziny w Polsce. Pytano Polaków ile chcieliby mieć dzieci, pytano ile dzieci posiadają, i dlaczego wybrali konkretny model rodziny. Badania nieco zaskakują. Otóż według badań, które przeprowadziła prof. Dominika Maison, Polacy chcieliby mieć rodziny wielodzietne! To ciekawostka, która zastanawia... Dlaczego deklarujemy chęć posiadania dużej rodziny, a potem mamy jedno, dwoje dzieci? Boimy się biedy? Boimy się, że wielodzietność skaże na margines społeczny? Boimy się łatki, stereotypu „rodziny patologicznej” - bo tak czasem się postrzega rodziny wielodzietne? A może po prostu... jesteśmy leniwi i tak naprawdę wolimy mieć jedno dziecko. Posiadanie jedynaka może jest po prostu wygodniejsze?Według raportu prof. Maison, tylko 4 proc. Polaków nie chce mieć dzieci w ogóle. To pocieszające, bo już np. w Niemczech, coraz więcej młodych osób, par, po prostu dzieci nie chce. Wcale. Wielu Polaków natomiast (43 proc.) chętnie miałoby liczną rodzinę. Aż 12 proc. z nas pragnie czworga lub więcej dzieci. Według badań tylko 6 proc. Polaków chce mieć jedno dziecko. Tymczasem jedynacy wychowują się w połowie polskich rodzin.Jaka jest tego przyczyna? Specjaliści wskazują, że w Polsce mamy zupełnie inny poziom polityki prorodzinnej niż na Zachodzie. Inny - oznacza bardzo, bardzo słaby i niewydolny. W latach 90. przeszliśmy z polityki rodzinnej w politykę socjalną, co oznacza w praktyce finansowe pomaganie wyłącznie biednym. Inaczej mówiąc, rodzina zwyczajna, prawidłowo funkcjonująca, w której rodzice sobie radzą, chociaż z trudem związują koniec z końcem, zasadniczo nie może liczyć na pomoc państwa. Natomiast rodzina w jakiś sposób dysfunkcyjna, już na taką pomoc liczyć może. To błędne koło. Powoduje, że rodziny radzące sobie - a pozbawione pomocy państwa - zmęczone gonitwą za pieniądzem, za zapewnieniem dzieciom bytu, nie zdecydują się na kolejne dziecko. Bo to ponad ich siły. Gdyby otrzymały wsparcie - nawet niewielkie ale konkretne, być może świadomie zdecydowałyby się na kolejne dziecko.

Co robić, by pomóc?

Aby rodziny czuły się bezpiecznie, czuły się wspierane, potrzebnych jest szereg działań odgórnych, przeprowadzonych na poziomie ogólnopolskim. Ale jednocześnie - potrzebne są działania lokalne, wynikające z troski lokalnych władz o rodzinę. Potrzebne są takie działania wspierające, które dają małżonkom poczucie, że rodzina to wspólna, ważna sprawa. Ważna zarówno dla jednostki, jak i dla całego społeczeństwa. Tworzy bowiem przyszłość tak całego kraju, jak i poszczególnych środowisk.

Polacy - w badaniach - preferują rodziny wielodzietne, chcą mieć więcej dzieci, ale często się na to nie decydują. Powód? Obawa przed tym, czy podołają finansowo, czy dadzą radę utrzymać większą rodzinę. Przed decyzją o powiększeniu rodziny powstrzymują ich też często złe warunki mieszkaniowe - wynika z badania Domu Badawczego „Maison” na zlecenie Warsaw Enterprise Institute.

Co ciekawe, wedługprof. Dominika Maison Polakom nie chodzi o luksusy, nie chodzi o wygodne życie, ale o to, by mieć warunki odpowiednie do standardów współczesnego życia. Ta postawa to stabilna sytuacja zawodowa, finansowa oraz odpowiednie warunki mieszkaniowe.

Polacy mają bardzo negatywną opinię na temat polityki prorodzinnej w Polsce - niemal 90 proc. uważa, że jest ona zła. Na dodatek Polacy mają poczucie, że „wszędzie” w tym obszarze jest lepiej niż w Polsce. Uważają, że najlepsza polityka prorodzinna jest w Norwegii, Wielkiej Brytanii oraz w Niemczech, wierzą nawet, że polityka prorodzinna w Hiszpanii, Czechach czy Rosji też jest lepsza niż w Polsce.
Co trzeba robić, by Polacy decydowali się na większą rodzinę?

Rodziny oczekują przede wszystkim pomocy długofalowej. Jednorazowa pomoc nie daje poczucia bezpieczeństwa (np. becikowe czy płatny urlop dla ojca nie są uważane za pomoc, która gwarantuje większą dzietność). Zaufanie i poczucie bezpieczeństwa zapewniają wyłącznie działania konkretne i realistycznie dające optymistyczną perspektywę: wyższe zarobki (61 proc. Polaków), systematyczne dodatki do pensji za każde dziecko (45 proc.), stabilizacja na rynku pracy (44 proc.) oraz systemowe ułatwienia dla pracujących matek (34 proc.).

Skazani na jedynaka?

Obecnie, większość Polaków poprzestaje na jednym dziecku. Najczęściej wskazywane przyczyny takiej sytuacji to niewystarczające warunki materialne (74 proc.) lub obawa przed ich pogorszeniem (61 proc.). Co ciekawe, zdecydowanie rzadziej są wskazywane obawy związane z reakcją pracodawcy na koleją ciążę i poród. Kobiety raczej nie boją się, że po powrocie z macierzyńskiego - zostaną z pracy zwolnione. To ciekawe, bo w obiegowej opinii, właśnie tak się dzieje. Podobnie w przypadku czynników, które by mogły zachęcić do posiadania dzieci, na pierwszym miejscu są czynniki związane z polepszeniem sytuacji materialnej (80 proc.). Mimo trudności z wychowywaniem większej liczby dzieci są jednak rodziny, które świadomie podejmują decyzję o przyjęciu trzeciego, czwartego czy nawet piątego dziecka. Dlaczego?

Z pewnością z potrzeby miłości, dzielenia się radością bycia dużą rodziną. Nie jest prawdą, że na większą liczbę dzieci w rodzinie decydują się albo osoby bardzo bogate, albo też... rodziny patologiczne. W których to raczej po prostu nie ma mowy o świadomym wyborze.

Na rodzinę dużą decydują się ci małżonkowie, którzy mimo że nie są najbogatsi, ciężko pracują by zapewnić dzieciom byt, po prostu czują że duża rodzina jest ich powołaniem. Można zapytać: „I CO MY Z TEGO MAMY?”. Odpowiedź brzmi: miłość mamy. Pomnożoną razy liczbę dzieci.

Jednak, by większych rodzin pojawiało się coraz więcej, potrzebne są inicjatywy, które będą dla rodzin wsparciem. I już nie chodzi tu wyłącznie o sprawy finansowe. Powinny powstawać miejsca, w których wsparta zostanie kobieta jako matka, mężczyzna w swoim ojcostwie, oraz dzieci. A może nawet dziadkowie.

Akademie w całym kraju!

Na terenie całego kraju powstają inicjatywy promujące rodzinę. To przeróżne klubiki matek, warsztaty dla ojców, itd. Ogromna ich większość są to jednak dzieła prywatne, inicjatywy społeczne, powstające oddolnie z potrzeby integracji rodzin i pozytywnych działań na własnym podwórku czy niewielkim środowisku. Chyba jedynym miejscem w Polsce, w którym powstała duża inicjatywa promująca rodzinę w sposób nowoczesny, ciekawy, wielotorowy i profesjonalny, jest Białostocka Akademia Rodziny.

Szereg spotkań, warsztatów, propozycji, które obejmuje, to realne wsparcie dla małżeństw i ich dzieci. To konkretny wymiar pomocy, który może zaowocować pozytywnym rozwojem rodzin, a szczególnie młodych małżeństw.

Sposób funkcjonowania Białostockiej Akademii Rodziny może być pewnym wzorcem do naśladowania przez inne miasta w Polsce. Bo chociaż pieniądze i mieszkanie - dla młodych rodzin są bardzo istotne, to równie istotne jest uczenie ich poprawnego funkcjonowania. Istotne jest również, by rodziny myślące o pozytywnej przyszłości, mogły się integrować i tworzyć środowisko przyjazne dzieciom i całym rodzinom. Gdy udaje się stworzyć przyjazną atmosferę przyjaznego, prorodzinnego środowiska, w tymże środowisku zawsze rodzi się więcej dzieci. Dlaczego? Ponieważ poszczególne rodziny otrzymują pozytywne wzorce. I wierzą, że mając nawet większą rodzinę, są w stanie sobie poradzić.

Inicjatyw podobnych Białostockiej Akademii Rodzinie, powinno powstawać więcej. I właśnie powinny być tworzone przez władze lokalne. Daje to realną szansę na rozwój demograficzny całego kraju. Ważne więc, by o sposobie funkcjonowania Akademii - dowiedziała się cała Polska. Dobre przykłady - pociągają. Czekamy zatem, na podobne inicjatywy: Akademie w całej Polsce!

autor: Dominika Figurska i Agata Puścikowska

facebook