
Książka łączy rodzinę, czyli biblioteka poleca
Tym razem pragniemy zachęcić Państwa do sięgania po literaturę polską, a nawet regionalną. Grzegorz Kasdepke – tak nazywa się bohater dzisiejszego artykułu – urodził się w Białymstoku i jest jednym z najchętniej czytanych autorów książek dla dzieci, którego powieści rozchodzą się w setkach tysięcy egzemplarzy. Naprawdę warto zapoznać się z jego twórczością, nie tylko ze względu na lokalny patriotyzm. Książki Grzegorza Kasdepke już od lat podbijają serca małych czytelników i zdobywają same pozytywne recenzje, zarówno od rodziców, nauczycieli, jak i pedagogów. Czytając jego twórczość, nie sposób się nudzić, niezależnie, czy ma się pięć, czterdzieści pięć, czy siedemdziesiąt pięć lat. Wartości edukacyjne, interesująca fabuła, ciekawi bohaterowie, gry słowne, ciekawe skojarzenia – to wszystko cechuje jego książki. Do tego nie brak w nich humoru, który trafi i do najmłodszych, i do starszych.
Dodatkowo Kasdebke jest świetną osobowością sceniczną i warto przy jakiejś okazji zabrać dziecko na spotkanie autorskie z nim – z pewnością nie będziecie żałować.
Jeśli jeszcze nie jesteście przekonani, zachęcamy do przeczytania konkretnych książek białostockiego pisarza. Spotkanie z twórczością Grzegorza Kasdepke warto rozpocząć od krótkiej opowieści dla najmłodszych pt.: A ja nie chcę być księżniczką.
A ja nie chcę być księżniczką, ilustrowała Emilia Dziubak, Warszawa: Nasza Księgarnia, 2018.
Wiek: 4+
Bohaterką tego opowiadania jest Marysia, która… jest smokiem. Nie takim zwyczajnym smokiem, a przerażającym, takim który strzeże księżniczki zamkniętej w wieży i zjada mężnych rycerzy jak chipsy ziemniaczane. Czy to na pewno opowiadanie odpowiednie dla maluchów? Oczywiście, że tak, ponieważ Marysia to tak naprawdę kilkuletnia dziewczynka, która uwielbia wcielać się w rolę smoka podczas swojej ukochanej zabawy w odgrywanie scen rodem z baśni. Do zabawy angażuje całą trzypokoleniową rodzinę – mamę, tatę i dziadków – i próbuje przekonać wszystkich domowników, że jest absolutnie wiarygodnym, przerażającym smokiem. I chociaż babcia poddaje ten fakt w wątpliwość, to ulega darowi przekonywania dziewczynki, gdy słyszy, że ta „będzie ziała ogniem […] A potem nie zje deseru”. Ten ostatni argument sprawia, że starsza pani zaczyna wierzyć w potworność swojej wnuczki. Tylko dziadek nie miał żadnych wątpliwości, bo zobaczył we wnuczce straszliwego potwora „gdy po raz pierwszy musiał zmieniać jej pieluchę”.
Dziewczynka ustala role w zabawie – mama zostaje księżniczką uwięzioną przez smoka, tata – rycerzem, a dziadkowie kościotrupami, które tylko leżą, bo przecież są kośćmi ogryzionymi przez smoka. I chociaż początkowo role są przypisane stereotypowo, przewidywalnie, to po kilku dniach się odwracają. Dziewczynka nie ma wpojonych konwenansów i zachowań społecznych, więc podczas jej zabawy nie ma problemu, by babcia była smokiem, dziadek księżniczką, a mama – rycerzem. Jej horyzont jest bardzo szeroki i każdy może być kim chce, niezależnie od wieku, czy płci. To bardzo mądra książeczka, która utrwala w dzieciach przekonanie o wolności, niezależności i potrzebie kształtowania własnego „ja”. I chociaż dorośli początkowo dziwią się nowym rolom, to z przyjemnością grają w grę przygotowaną przez Marysię, grę polegającą na odwracaniu stereotypów i zmianie przypisanych od lat ról. Dorośli uczą się od dziewczynki, że nic nie jest na zawsze ustalone, a pozycja i rola zależy przede wszystkim od chęci każdego z nas, nie zaś od narzuconych norm i zachowań.
Motywacja Marysi do zostania smokiem nie była początkowo zbyt dobra – dziewczynka uważała, że nie jest wystarczająco ładna na bycie księżniczką i zostało jej tylko odgrywanie przerażającego stwora. W czasie zabawy zaakceptowała jednak siebie i swoją urodę, uznała, że jest piękna. Nauczona doświadczeniami nie pozwoliła zrobić z siebie księżniczki, pozostała smokiem, a smoki według naszej bohaterki są mądre, „nie to co księżniczki, które tylko siedzą w baszcie, wyglądają przez okna i z nudów liczą kościotrupy”. W opowieści kładziony jest więc nacisk na potrzebę edukacji, odnalezienia siebie i rozwijania, takim jakim się jest – nawet jeśli chwilowo jest się smokiem. Morał jest jasny i czytelny – dzieci maja prawo wyboru – początkowo swej roli w zabawie, a później roli społecznej, niezależnie od norm i konwenansów zabijających w nich kreatywność i wolność.
Historia o Marysi może być świetnym punktem wyjścia do dyskusji z maluchem o samoakceptacji oraz akceptacji drugiego człowieka. W opowiadaniu wyraźnie wybrzmiewa, że uroda jest sprawą drugorzędną, nie definiuje człowieka i każdemu należy się szacunek, niezależnie od wyglądu. Mama i babcia przekonywały naszą bohaterkę, że jest śliczna i może, a nawet powinna stać się księżniczką, jednak Marysia nie dała się przekonać. I wyszła na tym korzystnie. To lekcja również dla rodziców, że każde dziecko ma prawo do własnych wyborów i nie warto za wszelką cenę wtłaczać go w określone ramy. Warto natomiast wspierać i budować w nim poczucie własnej wartości. Tym bardziej, że dzieci (także te starsze) często mają zaburzone postrzeganie własnego „ja” i nie potrafią dostrzegać swoich zalet. Marysia potrafiła je odnaleźć, ale nie każde dziecko jest do tego zdolne, na rodzicach leży więc odpowiedzialność za budowanie w dzieciach właściwego obrazu ich osoby, z wadami i zaletami.
Ogromną zaletą książki są ilustracje Emilii Dziubak, w których fikcja miesza się z rzeczywistością – na jedne stronie mamy prawdziwego smoka, a już na następnej dziewczynkę w smoczym kostiumie. Nie ma tu miejsca na nudę! Piękne obrazki z pewnością przyciągnął uwagę dzieci i ułatwią im skupienie się na fabule. Ilustracje są szczególnie ważne w książkach dla najmłodszych, które czytają im rodzice, są bowiem portalem, dzięki któremu dziecko może zatopić się w czytanej opowieści. Tutaj spełniają swoją rolę znakomicie.
A ja mogę być księżniczką to książka, którą możemy polecić zarówno małym buntownikom, którzy nie dają się łatwo wtłoczyć w ramy, jak i dzieciom, którym jeszcze trzeba pokazać, na czym polega wyłamywanie się ze schematów.
Grzegorz Kasdepke, Bodzio i Pulpet, zilustrował Daniel de Latour, Warszawa: Nasza Księgarnia, 2020.
Grzegorz Kasdepke, Ale kosmos! To znowu Bodzio i Pulpet, zilustrował Daniel de Latour, Warszawa: Nasza Księgarnia, 2020.
Wiek: 6+
Powyższe książki to zbiory opowiadań, które łączą główni bohaterowie – tytułowi Bodzio i Pulpet – oraz ich zamiłowanie do szukania kosmitów i nawiązywania kontaktu z Obcymi. Chłopcy mieszkają na warszawskiej Chomiczówce i robią tam pozornie zwyczajne rzeczy, ale dzięki swojej wyobraźni i skłonności do szukania poza planetarnych gości zmieniają szarą codzienność w coś niezwykłego.
Chłopcy są uważnymi obserwatorami, potrafią dostrzec kosmitę w kanapce z pasztetem, paprotce w doniczce, czy nawet w kałużach. Można pomyśleć, że ma po prostu bogatą wyobraźnię i tworzy za jej pomocą nowe światy, które nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Szczególnie, że w jednym z opowiadań biorą za kosmitkę Panią Troć, ich wychowawczynię. Jednak fikcja miesza się z rzeczywistością i w niektórych opowiadaniach na prawdę pojawiają się statki kosmiczne oraz Obcy. Przybysze rozmawiają nawet z dorosłymi – nie są więc tylko owocami wybujałej fantazji naszych bohaterów. Jest to ciekawy zabieg, który z pewnością rozbudzi wyobraźnie i zainteresowanie dzieci, tym bardziej, że one odbierają świat zupełnie inaczej i nie będą aż tak bardzo poddawać w wątpliwość istnienia różnych pozaziemskich stworów, nawet jeśli miałyby wyglądać jak kanapka z pasztetem. Dzieci, tak jak nasi bohaterowie, są w stanie dostrzegać rzeczy niedostępne dla rodziców, są bardziej spostrzegawcze i otwarte na inność. W opowiadaniach o Bodziu i Pulpecie jest to przesunięte poza granice absurdu, gdy mama jednego z bohaterów prawie zjada Obcego, ponieważ pomyliła go ze swoim śniadaniem.
Tropiąc kosmitów, Bodzio i Pulpet przeżywają różne przygody – te bardziej racjonalne, jak organizacja szkolnego przedstawienia, sprzątanie świata, czy wyjazd do zoo – i zupełnie irracjonalne – organizują pułapkę na anioła, tworzą maszynę do wykrywania złości, organizują mecz piłkarski z udziałem kosmitów, a nawet przypadkowo wzywają Obcych, którzy pojawiają się na szkolnym koncercie Bielańskiej Orkiestry Dętej i… proszą muzyków o autografy. Chłopcy dostają nawet świadectwa z „paskiem, gwiazdką i atomowym napędem” i wyruszają w międzygalaktyczną podróż w nagrodę za za specjalne zasługi na rzecz lokalnej społeczności.
Nasi bohaterowie są bardzo zaradni, bystrzy i pomysłowi. Jednak mają skłonność do kierowania swojej energii twórczej na niewłaściwe tory. Widać to w wielu różnych sytuacjach – zamiast sprzątać szukają krasnoludków, myszy i wróbli do pomocy, próbują także użyć mocy nadprzyrodzonych – niestety „bałagan wychodzi z tej potyczki zwycięsko”. Zaangażowani do podlewania kwiatków całkowicie dewastują szkolną florę, zakładając w doniczkach fermy ryb i żab. Próbują także uniknąć pisania wypracowania domowego o szkole przyszłości, czym przyprawiają swoją wychowawczynię o ból głowy – Pani Troć często nie potrafi poradzić sobie z niesfornymi wychowankami, ale w gruncie rzeczy bardzo ich lubi i stara się ich jak najwięcej nauczyć i jak najlepiej wychować. Jest to jednak karkołomne zadanie. Bodzio pisze o przyszłości bez szkoły, a jego opowiadanie rozpoczyna się od słów „gryzmu-ryzmu, tararara, cud-miód berek, łoj-żysz siara!” bardzo podobnie wygląda na kolejnych stronach. Chłopak tłumaczy swój tekst – „przemyślałem temat […] i doszedłem do wniosku, że gdyby w przyszłości nie było szkoły, ludzkość zaczęłaby bełkotać”. Trudno odmówić mu logiki. Natomiast Pulpet zapisał opowiadanie w języku przyszłości, który składał się z samych zer i jedynek, tak jak język programowania. Czyżby autor próbował nam zasugerować, że w przyszłości będziemy robotami?
Opowiadania o Bodziu i Pulpecie mają wzbudzać dużo emocji, mają bawić, rozweselać smutny świat i wzbudzać u czytelników niekontrolowane wybuchy śmiechu. Chyba nie ma dziecka, które się nie uśmiechnie, czytając, że „tylko ostatnia wieprzowina zostawia przyjaciela w potrzebie”. Natomiast dorośli z pewnością zaśmieją się, poznając Pana Antosia, który „znany wszystkim jako złota rączka, w rzeczywistości miał rączki szaroczarne, poplamione jakimiś smarami, mazidłami i czymś bliżej nieokreślonym”. Teksty opowiadań okraszone są także ciekawymi neologizmami, takimi jak „kosmostop”, czy „ufobałwan”, które budują klimat „kosmicznych” opowiadań i oddają specyfikę języka dziecka. Historyjki nie są jednak pozbawione walorów edukacyjnych. W dowcipnych dialogach przypominają o najważniejszych zasadach społecznego funkcjonowania, np. o nieufności wobec nieznajomych:
„ – Przepraszam ale nie możemy rozmawiać z obcymi – wyjaśnił Pulpet.
– Przynajmniej z takimi przez małe „o” – dopowiedział Bogdzio”.
Opowiadania poruszają także kwestię roli edukacji w życiu każdego człowieka. Chłopcy przemienieni przez kosmitę w trzydziestoletnich mężczyzn okazują się być biednymi, zaniedbanymi osobami, którym bardzo źle się dzieje – brak skończonej podstawówki, brak podstawowej wiedzy o świecie i jakichkolwiek kwalifikacji zawodowych sprawił, że nie mogli się odnaleźć. I szybko wyciągnęli z tego lekcję – zamienieni z powrotem w dzieci zabrali się za odrabianie prac domowych, mimo że wcześniej bardzo stronili od tego obowiązku. Jest to istotny morał, którego nie można pozostawić jednak bez rodzicielskiego komentarza – dziecko może dopatrzyć się w tym fragmencie wyśmiewania biednych. Trzeba wtedy jasno zaznaczyć, że brak wykształcenia jest tylko jednym z powodów biedy i nie świadczy źle o człowieku, nie jest powodem do bezpodstawnego krytykowania. Brak wykształcenia jest po prostu ogromnym utrudnieniem z życiu, przez które może być trudno o sukces zawodowy.
Nie obawiajcie się, że opowiadania będą zbyt trudne w odbiorze, to nie powieść science fiction dla młodych czytelników – losy Bodzia i Pulpeta to lekka, łatwa i przyjemna „fantastyczna książka fantastyczna”, w której wcale nie ma nadmiaru ufoludków, statków kosmicznych i podróży międzyplanetarnych, a jedyna kosmiczna wyprawa, jaka się odbywa, trwa zaledwie kilka godzin, ponieważ nasi bohaterowie trafiają w okolice czarnej dziury, która zakrzywia czasoprzestrzeń i zaplanowana na kilka ziemskich tygodni wycieczka ulega drastycznemu skróceniu.
W bibliotece Centrum Kształcenia Ustawicznego im. Henryka Sienkiewicza w Białymstoku posiadamy również inne książki Grzegorza Kasdepke:
- Grzegorz Kasdepke, Pestka, drops, cukierek. Ekonomia dziecinnie prosta, Warszawa: Wydawnictwo Literatura, 2019
- Grzegorz Kasdepke, Kacperiada. Opowiadania dla łobuzów i nie tylko, Warszawa: Wydawnictwo Literatura, 2018.
Grzegorz Kasdepke, Kacper z szuflady, Warszawa: Wydawnictwo Literatura, 2015 (druga część Kacperiady)
Zapraszamy do biblioteki Centrum Kształcenia Ustawicznego im. Henryka Sienkiewicza w Białymstoku, gdzie można wypożyczyć recenzowane książki.
Wszystkie umieszczone w tekście cytaty pochodzą z książek Grzegorza Kasdebke:
Kasdepke Grzegorz, Bodzio i Pulpet, zilustrował Daniel de Latour, Warszawa: Nasza Księgarnia, 2020.
Kasdepke Grzegorz, Ale kosmos! To znowu Bodzio i Pulpet, zilustrował Daniel de Latour, Warszawa: Nasza Księgarnia, 2020.
Kasdepke Grzegorz, A ja nie chcę być księżniczką, ilustrowała Emilia Dziubak, Warszawa: Nasza Księgarnia, 2018.
Zdjęcia pochodzą ze strony wydawców.