„Książka łączy rodzinę, czyli biblioteka poleca”

„Książka łączy rodzinę, czyli biblioteka poleca”

Białostocka Akademia Rodziny zachęca do przeczytania artykułu Pani Magdaleny Bienasz z serii „Książka łączy rodzinę, czyli biblioteka poleca”

W tym miesiącu chciałabym zaproponować książkę dla bardziej wymagających młodych czytelników, takich którzy nie zadowolą się prostą historią utrzymaną w baśniowym klimacie. Wiele dzieci, które regularnie czytają już w wieku 6-7 lat poszukują bardziej angażujących lektur przepełnionych wartką akcją i zawierających bardziej skomplikowaną fabułę. Muszą to być jednak lektury dostosowane do ich potrzeb i możliwości. Książka nie może przerosnąć czytelnika zarówno ze względu na użyte w niej słownictwo, jak i przedstawioną historię. Fabuła może być skomplikowana, nie powinna jednak przekraczać możliwości poznawczych dziecka. Nie powinna również poruszać tematów niedostosowanych do poziomu rozwojowego danego młodego czytelnika. Na rodzicach i opiekunach spoczywa odpowiedzialność za pomoc w doborze odpowiednich lektur, takich które nie będą obciążać psychiki dziecka, ale jednocześnie będą stanowić dla niego wyzwanie intelektualne lub będą dla niego atrakcyjne. Dla wymagających młodych czytelników śmiało można polecać powieść polskiej pisarki Justyny Bednarek Pan Kardan i przygoda z vetustasem. To utrzymana w klimatach s-f opowieść o Michałku i jego sąsiedzie-wynalazcy panu Kardanie, która z pewnością przypadnie do gustu wielu czytelnikom, nie tylko chłopcom.

Justyna Bednarek, Pan Kardan i przygoda z vetustasem, ilustracje: Adam Pekalski, Warszawa: Wydawnictwo Bajka, 2017.

Liczba stron: 96

Wiek: 7+

Książka Pan Kardan i przygoda z vetustasem opowiada o niecodziennej parze znajomych: starszym szalonym wynalazcy panu Kardanie oraz o Michałku, zwyczajnym kilkuletnim chłopcu. Naszych bohaterów łączy nie tylko to, że są sąsiadami, lecz także fakt, iż obaj fascynują się wszelkiego rodzaju wynalazkami, ciekawymi sprzętami, czy sposobem działania różnych urządzeń.

Na początku poznajemy pana Kardana.Jest to dość stereotypowy wynalazca-eksperymentator, który całe swoje życie poświęca pasji. Marzący o trafieniu do Księgi Rekordów Guinnessa i nie ustaje w próbach, by to osiągnąć. Między innymi tworzy największy na świecie tranzystor. Dążenie współczesnego świata do miniaturyzacji sprawia jednak, że jego wynalazek nie zdobywa uznania. Pan Kardan potrafi wymyślać fantastyczne przedmioty, nie odnajduje się jednak w prostych czynnościach domowych, takich jak sprzątanie czy gotowanie. Przerasta go nawet przygotowanie rosołu. Jest przy tym osobą bardzo sympatyczną, skromną i wesołą. Jest pozytywnie postrzegany przez sąsiadów, „aż dziw, że doczekał siwizny w kawalerskim stanie”. Nie jest typowym uporządkowanym człowiekiem oddanym wszystkim nudnym z dziecięcego punktu widzenia dorosłym sprawom. Może właśnie dlatego jest tak interesującą osoba dla drugiego z głównych bohaterów – młodego Michałka.

Michałek jest sympatycznym kilkulatkiem, zwyczajnym dzieckiem z wadami i zaletami. „Michałek miał zawsze buzie rozciągniętą w uśmiechu, który w dodatku okazywał się zaraźliwy. Dlatego sporo uchodziło mu na sucho” – czytamy w powieści Justyny Bednarek. Chłopiec raz nawet rozłożył zegarek taty na części, niestety popełnił błąd w składaniu, przez co wskazówki poruszały się w przeciwną stronę i mężczyzna spóźnił się na ważne spotkanie. Można, więc powiedzieć, że chłopiec jest lekko łobuzowaty. Z pewnością jest postacią, której – jak pana Kardana – nie da się nie lubić. Warto przy tym podkreślić, że wielu czytelnikównie będzie miało problemu, by się z nim utożsamić, przez co chętniej będą czytać recenzowaną książkę.

Już w tym miejscu warto zauważyć, że autorka porusza temat porozumienia międzypokoleniowego. Waldemar Kardan jest dużo starszy od Michałka, nie przeszkadza im to jednak w znalezieniu płaszczyzny porozumienia, pomimo początkowego sceptycyzmu ze strony rodziców młodszego z bohaterów. Dogadują się znakomicie dzięki posiadaniu wspólnej pasji. W znalezieniu płaszczyzny porozumienia pomaga im z pewnością fakt, że Kardan zachował w sobie ciekawość dziecka, dzięki czemu lepiej rozumie Michałka, a chłopiec jego. Znajomość obu bohaterów na przestrzeni czasu zamienia się w prawdziwą przyjaźń. Ich relacja uczy małych czytelników, że dorośli, a zwłaszcza ludzie starsi, również są ciekawi i zasługują na uwagę. Dzisiejszy świat nie sprzyja dostrzeganiu starszych, którzy często są wykluczani na margines życia społecznego i uznawani za niedostosowanych do aktualnej rzeczywistości. Warto zadbać, by dziecko od najmłodszych lat uczyło się, że jest inaczej, a powieść Pan Kardan i przygoda z vetustasem z pewnością w tym pomoże.

W książce Justyny Bednarek naprawdę dużo się dzieje. Proste, codzienne życie Michałka z mamą – pasjonatką gotowania – i zapracowanym tatą zostaje zaburzone dzięki poznaniu pana Kardana. Chłopiec z radością chodzi do sąsiada, pomaga mu przy wynalazkach, a jednocześnie ułatwia mu codzienne czynności, które nigdy nie były dla wynalazcy priorytetem. Nasi bohaterowie wspólnie z pasją zajmują się wynalazkami. Ich najważniejszym dziełem jest tytułowy vetustas. Przedmiot o dziwnie brzmiącej nazwie jest urządzeniem, dzięki któremu można przywoływać obrazy z przeszłości. Waldemar Kardan początkowo sądzi, że da się tylko rekonstruować sam obraz przedmiotu na podstawie jego fragmentu. Szybko okazuje się jednak, że możliwości vetustasu są o wiele większe. Z kawałka starej płyty analogowej da się odtworzyć nie tylko całą płytę, lecz nawet sprawić, by działała. Nasi bohaterowie raz po raz odkrywają kolejne możliwości vetustasu. Udaje im się nawet dzięki wykorzystaniu zęba mezozaura („wielkiej prehistorycznej jaszczurki”) odtworzyć to stworzenie, a także cały podwodny świat niezbędny mu do życia.

Ukoronowaniem działań naszych bohaterów staje się odtworzenie świata z przeszłości pana Kazimierza, ducha od lat zamieszkującego posiadłość pana Kardana. Pan Kazimierz był człowiekiem dość lękliwym, nieotwartym i przeżył całe swoje życie bez próby poznania się z uroczą sąsiadką Alicją, w której był zakochany. Jego życie upłynęło bez specjalnych przeżyć i wzruszeń. Odszedł w spokoju jako osoba wiekowa i pozostał w swoim mieszkaniu „z przyzwyczajenia”. Jego forma duchowa została na świecie tylko dlatego, że w posiadłości obok znajdował się jego skarb – wspomniana już Alicja. Pan Kardan i Michałek za pomocą pamiątek starszego pana pomogli mu odzyskać to, co dla niego najcenniejsze, dali mu szansę na miłość.

Pod wartką i ciekawą akcją w książce Pan Kardan i przygoda z vetustasem kryją się wartościowe konkluzje istotne dla każdego, małego i dużego, człowieka żyjącego we współczesnej rzeczywistości.

Historia pana Kazimierza ma dwa morały. Po pierwsze pokazuje ogromną siłę miłości. Jest to jedyna wartość, która ocala ducha pana Kazimierza przed ostatecznym odejściem. Strach Pana Kazimierza przed spełnieniem marzeń i potrzeb oraz wejściem w związek sprawiły, że jego życie nie mogło się w pełni realizować, było puste, nijakie. Dopiero wejście w relację z Alicją sprawiło, że mógł żyć pełnią życia, odzyskać siłę na nowo. Historia ta pokazuje także rolę wspomnień i pamiątek w życiu każdego człowieka. Autorka uzmysławia małemu czytelnikowi, że te drobne, niepozorne przedmioty mogą być nośnikiem tego, co w życiu najważniejsze.

Na przykładzie Sherlock i Holmes Justyna Bednarek porusza istotny współcześnie temat relacji człowieka ze zwierzętami. Kury rasy Sussex początkowo mają stać się podstawą do rosołu. Waldemar Kardan wybiera się na targ po mięso, nieświadomie kupuje jednak żywe zwierzęta. Nie bardzo wie, jak zabrać się do przerobienia ich na rosół, a bystre stworzenia z pewnością mu tego nie ułatwiają. Sprawę rozwiązuje Michał, który nadaje kurom imiona Sherlock i Holmes. Okazuje się, że kury rasy Sussex są niezwykle utalentowane i przydatne. Wspaniale prezentują się na smyczy, a dodatkowo mają niezwykłą umiejętność odnajdywania dawno zagubionych przedmiotów dzięki wynajdywaniu dziur w czasoprzestrzeni i poruszaniu się między wymiarami. Nazwanie ich ludzkimi imionami oswaja je i niejako uczłowiecza. Narrator komentuję tę sytuację: „Trzeba […] przyznać, że nadanie kurom imion było posunięciem mistrzowskim. Być może jeszcze nikt wam o tym nie powiedział, ale jeśli jakiemukolwiek stworzeniu nadacie imię, to już nie można go przerobić na rosół. Nie i kropka! Pan Kardan zrozumiał to w jednej chwili i zrobiło mu się strasznie głupio. Chciał zjeść kurę Sherlock, co za potworność!”. Ta z pozoru tylko żartobliwa sytuacja nakłania czytelnika do refleksji o wegetarianizmie i roli zwierząt w życiu człowieka. W naszej kulturze utarło się, że niektóre zwierzęta nazywamy i włączamy do rodziny, inne zjadamy. Michałek odwraca tę sytuację, nazywając ludzkimi imionami kury, które zazwyczaj są traktowane jak posiłek. Może to sprowokować dziecko do rozmyślań o jedzeniu mięsa i złym traktowaniu zwierząt w ubojniach. Nie twierdzę tu, że autorka namawia w ten sposób czytelnika do przejścia na wegetarianizm, zwraca jednak uwagę na tę kwestię i skłania do przemyśleń.

Autorka mówi także o współczesnej pogoni za pracą, pieniędzmi i nowoczesnymi technologiami. Na przykładzie mamy zajmującej się z pasją gotowaniem Justyna Bednarek pokazuje, że nie wszystko da się zastąpić nowoczesną technologią, liczą się także emocje, realizowanie siebie i możliwość ręcznego tworzenia czegoś z niczego. Gotowanie nazywa sztuką, w której nie może zabraknąć ręki człowieka, jego indywidualizmu i wyjątkowości. Z książki mocno wybrzmiewa również krytyka pędu cywilizacyjnego i wdrażania robotów oraz sprzętów we wszystkie strefy życia. Autorka wyraźnie nie stoi po stronie technicyzacji i pokazuje małemu czytelnikowi potencjalne problemy, które ten proces ze sobą niesie.

Istotna w powieści jest także postać nieuczciwego dewelopera. Mężczyzna o znaczącym nazwisku Błażej Bałamut jest przesiąknięty żądzą zdobycia bogactwa za wszelką cenę. Nie martwi się uczuciami innych ludzi, oszukuje i bez mrugnięcia okiem wykorzystuje drugiego człowieka. Przedstawiciel firmy budowlanej Techno-Super-Innovation-House próbuje podpisać ze wszystkimi mieszkańcami osiedla, na którym mieszkają nasi bohaterowie, umowy o wykup ich domów. Obiecuje im niebotyczne ceny za sprzedaż i roztacza przed nimi wizję stworzenia super-nowoczesnego miejsca, w którym życie będzie niezwykle proste ze względu na obecność wyręczającej człowieka we wszystkim technologii. W rzeczywistości ma jeden cel – pobranie zaliczek od osób, które chciałyby zamieszkać w nowoczesnych apartamentach, a następnie ogłoszenie bankructwa i ucieczkę z pieniędzmi w ciepłe kraje. Bałamut ma więc bardzo złe intencje. Jest to postać przedstawiona jednoznacznie źle jako materialista, który nie dostrzega nic poza pieniędzmi. Widać to nawet w języku, którym opisuje go narrator. Jego pogoń za majątkiem sprawia, że jego życie całkowicie się odmienia. Słysząc słowo skarb, spodziewa się ogromnego majątku i udaje się do obrazu przeszłości pana Kazimierza wytworzonego przez vetustas. Początkowo dowiadujemy się, że ten „bezczelny typ” pomaga pani Alicji i panu Kazimierzowi „rozwieszać pranie”. Z czasem okazuje się jednak, że Błażej Bałamut prowadzi ogromną kurzą fermę. Być może po zmianie zachowania w jego życiu również znalazło się miejsce na happy end?

Na przykładzie Bałamuta autorka wyraźnie pokazuje, że nadmierny konsumpcjonizm i pogoń za majątkiem są odczłowieczające i nie prowadzą do niczego dobrego. Autorka podkreśla, że pieniądze przysłaniają ludziom to, co ważne – relacje rodzinne, pasje i ich samych. Dzisiejszy świat zdaje się odkrywać tę wiedzę na nowo. Zadbajmy o to, by przyszłe pokolenie wchodziło w dorosłość z pełną świadomością, że poza pracą i majątkiem są inne wartości, często dużo ważniejsze.

Powieść Justyny Bednarek pełna jest komizmu, zarówno słownego, sytuacyjnego, jak i postaci. Czytelnika bawią stereotypowo zarysowane postaci ludzkie, jak i nieprzewidywalne postaci zwierzęce. Książka pełna jest absurdalnych i niespodziewanych wydarzeń, które zaskakują nie tylko młodego czytelnika. Pojawiają się również ciekawe gry słowne.

Polecam przeczytać także Wam, drodzy rodzice i opiekunowie. Wiele poruszonych w książce tematów to kwestie społecznie istotne i warte zastanowienia, także dla nas, dorosłych. Przy okazji Pan Kardan i przygoda z vetustasemto także przyjemna i wciągająca lektura, dzięki której z pewnością przyjemnie spędzicie czas.

Zapraszam do biblioteki Centrum Kształcenia Ustawicznego im. Henryka Sienkiewicza w Białymstoku, by wypożyczyć recenzowaną książkę.

W zasobach biblioteki Centrum znajduje się jeszcze jedna książka Justyny Bednarek: Babcocha, ilustracje: Daniel de Latour, Warszawa: Wydawnictwo Poradnia K, 2018. Zapraszam do zapoznania się z recenzją oraz do wypożyczania.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki: Justyna Bednarek, Pan Kardan i przygoda z vetustasem, ilustracje: Adam Pekalski, Warszawa: Wydawnictwo Bajka, 2017.

Zdjęcia pochodzą z zasobów własnych biblioteki Centrum Kształcenia Ustawicznego im. Henryka Sienkiewicza w Białymstoku.

autor: Białostocka Akademia Rodziny

facebook